W medycynie pierwotnej stosowano świadomie czy nieświadomie metodę, którą można by określić jako przesunięcie lęku. Mianowicie pod wpływem różnego typu zastraszających ceremonii i zabiegów oraz pod wpływem niezwykłego autorytetu lekarza-czarodzieja chory zamiast bać się samej choroby, śmierci, tajemnych sił, które chorobę spowodowały, odczuwał lęk przed tajemną mocą lekarza cudotwórcy. Był to lęk pozytywny, gdyż łączył się z wiarą, iż ten człowiek może go wyzwolić z choroby.
Ważnym elementem w praktykach leczniczych ludów tzw. pierwotnych było oczyszczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Oczyszczenie psychiczne polegało na wyznaniu swoich win, które mogły przyczynić się do powstania choroby: przypominało to spowiedź lub psychoterapię: w psychoterapii chory też uważa, że powinien oczyścić się ze swych przewinień. Choroba jest złem: żeby się od niego uwolnić, trzeba się wewnętrznie oczyścić nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.
Współczesna medycyna daleka jest od sugestywnych i nieraz zastraszających metod medycyny pierwotnej, niemniej czynnik sugestii nadal silnie wpływa na wyniki terapeutyczne. Bada się go nawet naukowo jako tzw. placebo effect, tj. lecznicze działanie środka obojętnego. A chory współczesny wprawdzie nie patrzy z taką grozą na swego lekarza jak człowiek pierwotny, niemniej tajemniczy żargon lekarski, skomplikowana aparatura diagnostyczno-terapeutyczna, autorytet nauki przez duże N mogą wywoływać u niego analogiczne przesunięcie lęku jak u chorych leczonych metodami medycyny pierwotnej. Moment oczyszczenia we współczesnej medycynie z wyjątkiem psychiatrii ograniczył się prawie wyłącznie do oczyszczenia fizycznego (usunięcie czynników szkodliwych w ustroju), w chorobie jednak, zwłaszcza ciężkiej, odczuwa się nieraz potrzebę oczyszczenia psychicznego, uwolnienia się od ciężaru winy, który potęguje lęk. Stąd u chorych bierze się potrzeba zwierzeń, oczekiwanie tolerancji i przebaczenia ze strony otoczenia.
Leave a reply